Stres? Przepracowanie? Zawał serca? Tętniak? NZK? nie wiadomo!
Dzisiaj był w pracy. Pracowaliśmy, żartowaliśmy , gadaliśmy na dyżurze jak codzień. Jeszcze rano operował. Kto by pomyślał, że to jego ostatni pacjent. Potem poszedł do domu. Zjadł obiad i położył się na kanapie, żeby odpocząć. I już nie wstał. Zmarł. Żona Go resuscytowała, ale niestety........ Doktor Władek. Świetny specjalista- Chirurg Dziecięcy. Wspaniały Człowiek, Dobry Przyjaciel. Dusza towarzystwa.
Zdrowy, na nic się nie skarżył. Żona. Dwoje dzieci. Miał 56 lat.
to się nie powinno zdarzyć, jeszcze nie.....:(
Łzy lecą same.....
środa, 23 października 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Potrzebny był w innym miejscu.
OdpowiedzUsuńW miejscu, w którym też są dzieci, które na niego czkały.
I teraz u nich wywołuje uśmiech, a tu pozostawił łzy.
Dla równowagi.
Inaczej się takich spraw wytłumaczyć nie da.
Tylko czas pomoże w przetrwaniu bólu.
Nikt i nic.
Tylko czas.
Ściskam ciepło.
Ola dziękuję :-*
OdpowiedzUsuńi ja tak uważam, widocznie Tam Wysoko potrzebny był do zespołu dobry człowiek i specjalista - tu u nas wypełnił juz swoje zadanie.
OdpowiedzUsuńwiem wiem zawsze szkoda i przykro gdy odchodzi człowiek dlatego w takich chwilach przypominają mi się słowa
"Rodzimy się i umieramy w samotności, a wszystko co po drodze to dar"
To bardzo mądre słowa, Małgosiu. Dziękuję Wam, kochane Dziewczyny. Nie są to dla mnie łatwe dni. Jak się kogoś tyle lat zna, szanuje , wspólnie spędza czas w pracy, niejednokrotnie razem ratuje zdrowie i życie pacjentów to.....ciężko jest :( Jego już nie ma, dziś został skremowany i pochowany, ale my- współpracownicy, rodzina, krewni i znajomi zostajemy. I na zawsze Władek pozostanie z nami. W sercach.....
OdpowiedzUsuń